"Piotruś Pan i Wendy" RECENZJA #60
Moja styczność z klasykiem, który warto znać.
Nie od dziś wiadomo, że mężczyźni późno dojrzewają i zaczynają później podejmować trudne decyzje i brać odpowiedzialność. W dzisiejszych czasach takich Piotrusiów jest bardzo dużo.
Pewnego razu przybywa Piotruś do domu Wendy i jej braci i zabiera ich do Nibylandii - krainy, w której mieszkają same dzieci i ich życie polega na zabawie i przygodach. Są tam różne istoty : syreny, wróżki i inne.
Jedną z tych wróżek jest Dzwoneczek (nie mogę znieść tej nazwy Cynowy Dzwoneczek) która nie lubi Wendy i robi wszystko by się jej pozbyć. Z kolei Wendy stara się sprawić, żeby Piotruś dorósł. Ten jednak nie zamierza dorastać, pomimo, że lubi Wendy i odpowiada mu jej towarzystwo.
Przeciwieństwem Piotrusia Pana jest Kapitan Hak (czemu jest przetłumaczone Jakub Hak? Było tak w oryginale?) który jest dorosłym człowiekiem i zdaje sobie sprawę, że krokodyl i tak go dorwie. Piotruś walczy z Hakiem, czyli walczą dwa przeciwieństwa - dziecko i dorosły mężczyzna.
Historia kończy się pozytywnie Wendy z braćmi wracają do domu, a Piotruś poźniej zabiera do Nibylandii Wendy, córkę Wendy czyli Jane, córkę Jane czyli Margaret. Oczywiście tylko na chwilę.
Piotruś nie chce dorosnąć, chce być wiecznym dzieckiem. A jaki jest Piotruś? Skory do zabawy, nieodpowiedzialny, nie myśli o przyszłości. Nawet nie zdaje sobie sprawy, że Wendy się w nim zakochała / zauroczyła. Lubi być w centrum uwagi i chce mieć ciągłą atencję. Niewiele myśli o ile w ogóle to robi. Walczy z Hakiem, który prezentuje tu dorosłość, czyli coś przed czym Piotruś ucieka. Coś czego Piotruś wcale nie chce.
Warto przeczytać tę książkę tym bardziej, że jest krótka i świetnie obrazuje problem współczesnych mężczyzn. Dzięki tej książce dowiecie się jakich mężczyzn nazywa się Piotrusiami.
Komentarze
Prześlij komentarz