"Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" RECENZJA #44
Era "Harry'ego Pottera" to moje czasy. Filmy oglądałam niejeden raz, a wszystkie tomy przeczytałam jeden raz (dla mnie Harry Potter ma 7 tomów) a scenariusz "Harry Potter i Przeklęte Dziecko", bardzo mnie rozczarował - gdyby scenariusz napisała sama autorka to okej, ale tak to to był wielki niewypał. Zresztą Albus, najmłodszy syn Harry'ego to zdecydowanie nienajlepsza postać na głównego bohatera.
O tym, że film o Newtcie Skamandrze się ukazał to wiedziałam. Jednak bałam się, że zepsuje on to moje wyobrażenie i ten klimat, który ceniłam w filmach o Wybrańcu. Dlatego wzięłam scenariusz, przeczytałam i... jestem mile zaskoczona.
Po pierwsze, nowa postać. Newt to nie jest taki bohater jak Harry Potter i może nie jest on specjalnie silną osobowością (w końcu to Puchon) ale jego zdolność i podejście do zwierząt bardzo mnie ujęło. Dlatego najlepiej nie porównywać tych obu postaci, bo wspólnym ich mianownikiem jest tylko autorka.
Po drugie, zmiana miejsca akcji i czasu. Newt, nie planował wpakować się w kłopoty, ale tak się stało. Dzięki temu poznał Tinę, Queenie i Jacoba. To właśnie oni pomagali mu znaleźć zaginione zwierzęta.
Po trzecie, trochę się dowiadujemy o tych zwierzętach. Co to są za zwierzęta, jak się je karmi i tak dalej. Dla mnie trochę za mało, bo zaciekawił mnie ten temat, ale okej scenariusze są krótkie.
Po czwarte, szybko się czyta. Jakbym miała polecić wam "Harry Potter i Przeklęte Dziecko" a "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć" - to polecam Wam to drugie, a Rowling trochę zrehabilitowała się w moich oczach.
Komentarze
Prześlij komentarz