"Małe kobietki" RECENZJA #37

 


Pierwsze zetknięcie z tą autorką.

Czytanie książki zajęło mi dość sporo czasu a nie jest to taka gruba książka.

W sumie ta książka jest taka moralizatorska. Mamy tu cztery siostry i matkę, które odmawiają sobie przyjemności dla siebie, a cały czas robią coś dla innych. I nikt nie mówi, że to nie jest szlachetne ani dobre, lecz trochę przesadzone. Nasze bohaterki udowadniają nam to, kiedy sprawiają sobie drobną przyjemność, ale później mają wyrzuty sumienia.

Postępowość pani March jest zdecydowanym plusem. Jest dobrą matką tego nie można jej odmówić. Uczy córki jak być dobrymi żonami, jak prowadzić dom. Chce, żeby jej córki wyszły za mąż z miłości i uważa, że siedemnaście lat to za młody wiek na zamążpójście!

Jestem pewna, że jak na tamte czasy (akcja toczy się w XIX wieku, lata 60) ta książka była postępowa. Jednak brak mi tu czegoś, co jest choćby w książkach Austen. Alcott bliżej jest do Gaskell - ona tak samo opisywała życie prostych ludzi.

Plusem są bohaterowie. Można ich polubić, utożsamić się z nimi. Zakończenie jest otwarte a ja chętnie przeczytam "Dobre Żony" tej autorki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

KONFRONTACJA TBR-U NA ROK 2024/2025

Książki zrecenzowane

Mój Rok Czytelniczy 2014