"Absolwenci"
Druga i ostatnia książka Ericha Segala na mojej półce.
Rok 1958. Na Harvardzie aż roi się od podań na tę uczelnię. Na Harvard dostaje się wiele osób, ale nam dane jest poznać tylko pięcioro kandydatów:
- Andrew Elliot - chłopak z kompleksem wielkiego nazwiska, niepewny siebie, próbujący dorównać i sprostać oczekiwaniom od rodziców i nazwiska, które nosi
- Daniel Rossi - chłopak, pragnący zaimponować ojcu w dziedzinie sportu, mający wielkie ambicje i umiejętności gry na fortepianie
- Jason Gilbert - Żyd, osiągający najlepsze wyniki w sporcie, stara się ukryć swoje pochodzenie
- Ted Lambros - miłośnik literatury filozoficznej, pracujący w rodzinnie restauracji
- George Keller - Uchodźca z Węgier, zmagający się z poczuciem winy, zostaje przyjęty do Harvardu.
Każdy z nich ma swoje plany i marzenia. Bohaterowie spotykają się na Harvardzie, ich ścieżki czasami splatają się ze sobą. Tam studiują i poznają swoje przyszłe żony. Gdy kończą Harvard, zamierzają osiągnąć swoje marzenia.
Andrew postanawia się ożenić. Żeni się z Faith, która rodzi mu dwójkę dzieci : Andy' ego i Lizzie. Bankier.
Daniel światowej sławy pianista. Żeni się z Marią, stale koncentruje, gdyż uwielbia blaski reflektorów. Ma później dwie córki.
Jason zakochany w Fanny, przeżywający jej odejście. Wyjeżdża do Izraela, by oddać się służbie wojskowej. Tam poznaję Evę i bierze ją sobie za żonę, ma potem dwójkę synów.
George, zostaje zastępcą sekretarza stanu. Nieumiejący się otworzyć na miłość, żeni się z Cathy, ale potem ich drogi się rozchodzą. Protegowany Kissingera, za wszelką cenę chce zapomnieć o swoim pochodzeniu.
Tych oto czterech wówczas chłopców spotka się później na Zjeździe Absolwentów. (Zdradzę Wam, że jeden z bohaterów umrze). Po 25 latach, Ci studenci są zmuszeni podsumować swoje życie : ich porażki i sukcesy. No i zadać sobie pytanie - jak daleko można się posunąć do osiągnięcia swoich marzeń? Czy istnieje jakaś granica moralna?
Nie zdradzę Wam wszystkiego, ale powiem jedno - ta historia dała mi do myślenia. Pięć osób, pięć różnych historii, pięć historii miłosnych (niekoniecznie ze szczęśliwym happy endem).
Najbardziej współczucie wzbudzili we mnie: 1) George 2) Jason 3) Danny. Ich historie poruszyły mnie najbardziej. Teda lubiłam na początku, ale potem moja sympatia nie była taka ciepła jak na początku. Nie mogę zrozumieć jak tak mógł potraktować kobietę, którą kochał!
No i Andy. Zastanawiający się chłopak, a potem mężczyzna nad swoimi decyzjami. To właśnie on jest najbardziej ukazany w powieści z powodu prowadzonego przez siebie dziennika. Poznajemy jego uczucia, pragnienia, marzenia.
" Żaden z nich nie miał recepty na szczęście. Tego jednego nie można nauczyć się na Harvardzie". - Ten cytat podsumuje całą książkę.
Polecam książkę fanom autora, a także tym którzy lubią ciekawe i trudne historie, zawirowania bohaterów. Polecam!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz