"Zrękowiny" RECENZJA#39
Mój kolejny historyczny romans.
"Zrękowiny" doskonale przedstawiają jak wyglądały małżeństwa. Ludzie nie pobierali się z miłości, a były dobierane pod względem koneksji i rodowody.
Dwójka bohaterów ma się pobrać, ponieważ ich rodzice ustalili mariaż, który zaakceptował król Ryszard Lwie Serce. Jest jednak szlachcic, który chce, aby jego córka wyszła za mąż za Wulfrica. Wulfric stara się nawiązać kontakt ze swoją narzeczoną, ale ona mu to utrudnia.
Pojawia się tu stereotyp tego jaka powinna być kobieta- ładna, utalentowana, ma mieć nienaganne maniery... Millisant jest absolutnym zaprzeczeniem tego stereotypu. To przykre, że wtedy kierowano się takim wyznacznikiem, a nie brano pod uwagę czegoś innego. Kobiety miały dbać o dom rodzić dzieci i być dobrymi gospodyniami. Powinniśmy się cieszyć, że czasy się zmieniły. Dla osób, które lubią takie romans, albo średniowiecze będzie to lekka i przyjemna pozycja.
Komentarze
Prześlij komentarz