"Już nie wiem, kim bez ciebie jestem" RECENZJA #47

 


Drugi tom o Tessie i Hardinie, to była długa droga przez mękę.

Naprawdę myślałam, że będzie lepiej. Nadzieja matką głupich, ale każda matka kocha swoje dzieci. A teraz napiszę Wam co sądzę o drugim tomie.

Początek zapowiadał się obiecująco: Tessa, wreszcie odkryła prawdę, nienawidzi Hardina, ale i go kocha. Opowiada matce o tym co się stało, a ona powtarza, żeby trzymała się od niego z daleka.

Gdyby tylko Tessa ją posłuchała...

Tessa stara się żyć bez Hardina i w zasadzie lepiej by jej szło, gdyby nie dzwoniła do niego i nie myślała o nim. Ale ona go kocha, pomimo tego co jej zrobił. Hardin radzi sobie niewiele lepiej, pomimo iż zdaje sobie sprawę, że zrobił jej wielką krzywdę i powinien trzymać się od niej z daleka.

Jednak im się to nie udaje. Kiedy Tessa jest wypita, dzwoni do niego, przyjeżdża i ... uprawiają seks. Oczywiście ona mu wybacza - klasyka - i stara się zbudować z nim związek - kolejny schemat niezmienny w literaturze. Hardin obiecuje, że się zmieni i postara się naprawić błędy z przeszłości.

Mamy tutaj narrację Tessy ale i też Hardina. Bohaterowie się schodzą i rozchodzą - nieodmienny schemat w tym cyklu. I byłoby naprawdę dobrze, gdyby Hardin nie wkurzał się i nie prowokował bójek.

Kiedy dowiaduje się, że Tessa się całowała z Zedem od razu idzie go sprać. Potem Tessa idzie do Zeda i prosi go, żeby nie wnosił oskarżenia! Oczywiście Zed mówi, że tego nie zrobi, ale tylko dlatego, że ona go o to prosi. A powinien to zrobić, a Hardin powinien skończyć w więzieniu! A Tessa powinna być z Zedem albo z Trevorem!

Hardin rzuca focha kiedy mu to pasuje i bije kiedy mu to pasuje. Ewidentnie nie radzi sobie z emocjami i nie umie trzymać nerwy na wodzy. Wkurza się na Tessę, kiedy ta całuje jakichś facetów, a powinien mieć na uwadze, że kiedy ona słyszy o czymś takim jak "Nie mówię nikomu o swoich grzeszkach" to dziwi się,że dziewczyna tak postępuje! Najlepsze jest to, że on wie,. że się na nim zawiodła, a odbudowanie zaufania wcale nie jest łatwe. Kiedy jednak on popełnia błędy to jest w porządku, on może.

I naprawdę do pewnego momentu jest to dobra książka. Jak Tessa i Hardin są osobno. Kiedy wychodzą na jaw pewne rzeczy to Tessa zostaje z nim, nie słuchając swojej matki. I ona wie, że on ciągnie ją na dno, że ona musi sprzątać cały bałagan po nim, że ma problemy z emocjami i nerwami itp, itd, a ona dalej go kocha i z nim jest. Wiem miłość jest nie tylko wtedy, gdy jest dobrze, ale przede wszystkim, gdy jest źle, ale ja się pytam: Ile można tak funkcjonować?

Było tu zdecydowanie więcej akcji i dram. Co mogę powiedzieć? To toksyczny związek. Zdecydowanie Tessa powinna posłuchać matki, Zeda i Landona. Ale ona tego nie robi. A szkoda, bo to naprawdę fajna dziewczyna i szkoda, żeby skończyła z kimś takim jak Hardin, prawda?

Sięgnę po kolejną część, choć wiem, że będzie długa, ale jestem ciekawa jak dalej potoczą się sprawy między nimi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Autorzy Pod Lupą" - Słynny cykl o znanej pani detektyw!

"Saga rodu z Lipowej" SAGA

"Autorka Harlequinu" - Abby Green